wtorek, 29 marca 2016

Skąd się bierze demoniczna postać, często obecna podczas paraliżu sennego?


Z pośród różnego rodzaju halucynacji, jakich możemy doświadczyć podczas paraliżu sennego, wiele osób widzi ciemną, humanoidalną postać, pozbawioną jednak szczegółowej charakterystyki (nie widać na przykład szczegółów twarzy tej postaci, choć zdarzają się od tego wyjątki). To, za co lub kogo weźmiemy tę postać (diabeł, strzyga, obcy itd.), zależy głównie od uwarunkowań kulturowych. O ile w jednym z wcześniejszych artykułów opisane zostały źródła wielu innych wrażeń towarzyszących paraliżowi sennemu jak i halucynacje ogólnie, ten poświęcony zostanie właśnie tej tajemniczej postaci. Skąd się ona bierze?

Według hipotezy Jalala i Ramachandrana z University of California, za doświadczanie obecności tej tajemniczej postaci podczas epizodów paraliżu sennego odpowiada funkcjonalne zaburzenie tylnej części prawej kory ciemieniowej. Według autorów takie halucynacje mogą pojawiać się, kiedy zaburzone zostaną procesy przetwarzania multisensorycznego w obrębie skrzyżowania skroniowo-ciemieniowego (TPJ), podobnie jak w przypadku wielokrotnie demonstrowanych manipulacji aktywnością tego obszaru mózgu i tym samym wywoływania wrażenia przebywania poza ciałem (OBE), a także prawego górnego płacika ciemieniowego (rSPL), który uczestniczy w tworzeniu neuronalnej reprezentacji naszego ciała.

TPJ, który pełni krytyczną rolę w umiejętności dokonywania rozróżnienia na linii „ja” - „inni”, normalnie podczas snu REM jest mało aktywny; dlatego właśnie we śnie może zdarzyć się, że tracimy poczucie własnej cielesności, widząc siebie z perspektywy trzeciej osoby lub znajdując się wręcz w ciele kogoś innego.

Uważa się, że w podobny sposób TPJ może odpowiadać za niektóre objawy występujące podczas paraliżu sennego. Kiedy zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy sparaliżowani, z naszej kory motorycznej (część kory czołowej) wysyłane są sygnały do mięśni ciała w celu poruszenia nim i przerwania paraliżu. Ponieważ jednak zablokowane mięśnie nie odpowiadają, do mózgu nie dociera z mięśni żaden sygnał zwrotny, który informowałby mózg o aktualnym położeniu i prędkości kończyny podczas wykonywanego ruchu. W komunikacji tej uczestniczy też kora ciemieniowa, która w normalnej sytuacji analizuje informację zwrotną z mięśni i tworzy na jej podstawie aktualną reprezentację naszego ciała. Przy braku sygnałów zwrotnych z mięśni zaburzone zostają procesy przetwarzania informacji w obrębie tych struktur, czego efektem są właśnie nietypowe cielesne wrażenia jak np. doświadczenia poza ciałem, postrzeganie swojego ciała lub jego części z zewnątrz lub wrażenie ruchu pomimo jego braku.

Co ciekawe, sytuacja, w której mamy wrażenie, że poruszamy swoimi kończynami podczas paraliżu sennego (a są to dosyć częste halucynacje) przypomina trochę sytuację odczuwanych ruchów oraz bólu kończyn fantomowych u osób, które straciły nogę lub rękę. W obu przypadkach iluzja ruchu najprawdopodobniej powstaje na skutek konfliktu multisensorycznego w obszarach kory ciemieniowej, w efekcie czego obszar ten nie jest „świadomy”, że kończyna jest unieruchomiona lub jej po prostu nie ma i pomimo, że nie dostaje żadnej informacji zwrotnej z mięśni, próbuje aktualizować jej neuronalną reprezentację. Dodatkowo, iluzoryczny feedback prowadzi do egzekucji kolejnych programów motorycznych na podstawie fałszywego przekonania, że poprzedni ruch został poprawnie wykonany, co w przypadku kończyn fantomowych może przyczyniać się do bolesnych spazmów, a w paraliżu sennym powoduje iluzję ruchu.

Interesujące jest też to, że osoby, które urodziły się bez jednej z kończyn, również odczuwają bóle fantomowe, podobnie jak osoby, które utraciły kończynę w trakcie życia. Takie obserwacje doprowadziły naukowców do przypuszczeń, że w mózgu istnieje wrodzony wzorzec – obraz ciała, zakodowany właśnie w obszarze prawego górnego płacika ciemieniowego. Zatem gdy osoba niemająca ręki odczuwa fantomowy ból, w rzeczywistości jest to ból ręki zakodowanej w tym wrodzonym wzorcu. Co więcej, według autorów, wzorzec ten oddziałuje na połączenia limbiczne i centra wzrokowe, czego skutkiem jest to, że istotom o danej budowie ciała atrakcyjne wydają się inne podobne istoty (ludzie ludziom, psy psom itp.). Ciekawa w tym kontekście jest apotemnofilia, czyli zaburzenie, w którym normalnie zbudowana osoba odczuwa silną potrzebę amputacji swojej kończyny, oraz fakt, że osoby takie odczuwają silny pociąg seksualny do osób z amputowanymi kończynami. Jeżeli więc przyjmiemy, że osoba z apotemnofilią nie ma z jakiegoś powodu np. jednej nogi w swoim obrazie ciała, zgodnie z tą hipotezą, wpływ jej wrodzonego, ale zaburzonego obrazu ciała na połączenia limbiczne i wzrokowe mógłby tłumaczyć, dlaczego czuje ona pociąg seksualny do osób po amputacji nogi.

Zbierając te informacje w całość, Jalal i Ramachandran wymyślili, że doświadczanie tajemniczych postaci – ducha, zmory, czy obcych, podczas paraliżu sennego może być skutkiem zaburzenia przetwarzania informacji w strukturach kory ciemieniowej, w szczególności właśnie TPJ i rSPL, prowadzącego do projekcji – w postaci halucynacji – własnego obrazu ciała. Jak to ujął Jalal – „umysł rzuca cień, tak jak to robi ciało”. Ponieważ granica pomiędzy „ja” i „inni” jest zatarta, ten „cień”, w połączeniu z wytworem wyobraźni sennej, tworzy samodzielne byty, przerażające, choć wyimaginowane, istoty. No właśnie – nie zapominajmy, że podczas paraliżu mamy otwarte oczy, widzimy swoje prawdziwe otoczenie i dodatkowo znajdujemy się wciąż w fazie snu REM, a więc śnimy, i – tu znowu przytoczę słowa Jalala - „sen, a właściwie koszmar, odgrywa się na naszych własnych oczach”.

Hipotezę o projekcji własnego "ja" wspierają dodatkowo obserwacje, podczas których u pacjentów manipulowano aktywnością obszaru TPJ za pomocą stymulacji prądem i wywoływano tym samym uczucie obecności istoty - cienia, stojącego za badaną osobą i przypominającego jej posturę, takiego ducha - sobowtóra.

Wracając jeszcze do wątku atrakcyjności seksualnej – czasami zdarza się, że podczas paraliżu sennego doświadczanie takiej ciemnej, demonicznej postaci, pomimo jej przerażającej natury, ma kontekst seksualny i nawet może prowadzić do spontanicznych orgazmów. Niektóre osoby twierdzą, że były zgwałcone przez demoniczne cienie albo, że obcy przeprowadzali na nich eksperymenty, skupiając się na narządach rozrodczych (np. pobieranie nasienia, jajeczek itp.). Autorzy sugerują, że ten seksualny kontekst niektórych doświadczeń z paraliżu sennego może być częściowo wytłumaczony wrodzonym, pierwotnym seksualnym powinowactwem do własnego wrodzonego wzorca ciała, za czym miałyby przemawiać przypadki apotemofili.

Jalal i Ramachandran podają nawet sposób na przetestowanie swojej hipotezy o „autoprojekcji”: należałoby przebadać populację osób cierpiących na jedno z zaburzeń związanych z modyfikacją obrazu ciała, np. na wspomnianą apotemnofilię czy chociażby anoreksję i sprawdzić, czy w trakcie, gdy osoby te doświadczają paraliżu sennego, postać, którą ewentualnie zobaczą podczas halucynacji, będzie odzwierciedleniem tego, jak siebie postrzegają (a więc ich własnego wrodzonego obrazu ciała). Jeżeli tak faktycznie by było, osoby cierpiące na apotemnofilię powinny w owych halucynacjach dostrzegać postacie pozbawione niektórych kończy.


Jalal B, Ramachandran VS. Sleep paralysis and ‘‘the bedroom intruder’’: The role of the right superior parietal, phantom pain and body image projection. Med Hypotheses (2014), http://dx.doi.org/10.1016/j.mehy.2014.10.002

Jalal B. The Neuroscience Of Sleep Paralysis Explains The Terrifying Experience Of Being Trapped In Your Body. 27.04.2015. www.braindecoder.com

Ilustracja: Gerard Van der Leun, CC BY-NC-ND 2.0

6 komentarzy:

  1. Fajny artykuł!
    Czasem żałuję, że po raz pierwszy doświadczyłem paraliżu sennego już po zdobyciu pewnej wiedzy na ten temat snu i śnienia - i przez to było to jedynie miłe zaskoczenie zamiast zatrważającego przeżycia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Jak miałem po raz pierwszy paraliż, nic o nim nie wiedząc, to myslałem że jestem sparalizowany i tak już zostanie do końca życia. Masakra. Nie miałem żadnych halucynacji itp. i myślę, że to była najgorsza z możliwych opcji.

      Usuń
  2. Jeśli tak jak apotemnofilię potraktować osoby transseksualne (ale przed zmianą płci!), to ich "duch" powinien być płci emocjonalnej- a nie cielesnej.

    Piotr Cękiel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie emocjonalnej ale po prostu mózgowej? Podobnie jak obraz ciała zakodowany w mózgu, również płeć jest w nim zakodowana. Tyle, że w przypadku transseksualizmu nie chodzi jedynie o budowę ciała - to akurat chyba najmniejszy problem, chodzi bardziej to tożsamość.

      Usuń
  3. To prawda użyłem złego słowa. Poza tym chyba nawet nie używa się takiego sformułowania jak płeć emocjonalna. Stworzyłem potworka słownego.
    Natomiast w transseksualizmie chodzi o to wszystko co napisałeś(aś), ale zwłaszcza o budowę ciała i konflikt na linii aferentacja z obszarów ciała których brak reprezentacji wewnętrznych w OUN (i odwrotnie).
    Osobnym zagadnieniem jest ewentualne przebadanie pod kątem snów ze "zjawami" pacjentów z zespołem Cotarda. Ciekawe jaki wygląd miałyby ich duchy?
    Piotr Cękiel

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja postać... Czuję się strasznie niezręcznie pisząc to, ale bywa mężczyzna, młodą kobietą, ostatnio dostała nawet kolorów, niczego jej/jemu nie brakuje... Myślę, że z czasem może dostanie nawet twarz i płeć. Stałą i niezmienną. Miewam paraliż kilka razy w miesiącu.

    OdpowiedzUsuń

Liczba wyświetleń

Creative Commons License
Treść bloga jest dostępna na licencji Creative Commons Attribution-NonCommercial 2.0 Generic License

Copyright © Lucidologia Published By Gooyaabi Templates | Powered By Blogger

Design by Anders Noren | Blogger Theme by NewBloggerThemes.com